Home / PROJEKT HOMO FABER FEMINA / Małgorzata Kleidysz-Gulbińska i Aneta Strzelecka z Gdańskiej Stoczni Remontowej 60
Kontynuując mój projekt Homo Faber Femina 12 kwietnia odwiedziłem Gdańską Stocznię „Remontową” im. Józefa Piłsudskiego. Moim zadaniem było podpatrzyć, jak pracują Małgorzata Kleidysz- Gulbińska i Aneta Strzelecka. Małgorzata jest kierownikiem remontu ds. finansowych a Aneta kierownikiem remontu ds. wykonawstwa.
Małgorzata była ubrana w swój roboczy „mundur” i w obowiązkowym kasku. Poszliśmy na remontowaną jednostkę armatora japońskiego.
Wkroczyliśmy na do nie tak dawna teren „męski”.
Dla mnie było to jednocześnie obudzenie wspomnień. Mój ojciec był kapitanem Żeglugi Wielkiej i siłą rzeczy odwiedzałem od swoich najmłodszych lat różne statki handlowe na których pracował. Te największe maszyny na świecie zawsze robiły na mnie wrażenie, ich specyficzny zapach od pentry do maszynowni pozostał w mojej pamięci jak smak magdalenek u Prousta. Gdy idąc za Małgorzatą przekroczyłem wysoki próg zewnętrznych drzwi nadbudówki jednocześnie przekroczyłem linię czasu – wspomnienia wróciły. A gdy zobaczyłem karalucha – poczułem się naprawdę na statku! Wokół nas tylko mężczyźni, robotnicy polscy i marynarze filipińscy.
Małgorzata szła na spotkanie robocze „odprawę” z przedstawicielami kontrahenta – superintendentem i załogą statku – omawianie postępów remontu, rozwiązywanie wszelkich problemów powstających w trakcie prac. Narada odbywała się po angielsku. 5 panów i Ona Zebranie było profesjonalne, krótkie, na temat, bez zbędnych słów – widziałem, że Małgosia panowała nad sytuacją a panowie traktowali ją poważnie. Na koniec, korzystając z okazji, że był fotograf, zrobiłem zdjęcie pamiątkowe całej ekipie– już za parę dni statek powróci do pracy… Z rozmowy z kapitanem jednostki dowiedziałem się, że jego pracodawca absolutnie nie zatrudnia kobiet na pokładzie. Jak stwierdził „nie są jeszcze na to gotowi” …
Po naradzie nastąpił obchód statku – dla mnie to był czas na fotografowanie. Gdy byliśmy na dziobie dołączyła do nas Aneta (przypisana do innego statku) – teraz miałem dwie Panie jako modelki Podążałem za nimi – od pokładu dziobowego (fordek) do maszynowni i na rufę statku. Panie w ogóle nie zwracały na mnie uwagi – no chyba, że prosiłem o chwilę dla „aparatu”. Miałem wrażenie, że mam do czynienia z zawodowymi modelkami Dwie godziny minęły jak kilka minut. Na koniec zrobiłem kilka portretów „pozowanych”. No cóż nie było czasu na zdjęcia w stroju „cywilnym”. Czekam na wolną chwilę pań – zrobimy te zdjęcia poza stocznią…
PS może przypomnę o Danucie Walas – Kobylińskiej („Żabie”) – która została w 1962 roku pierwszą w Polsce (a sądzę, że i na świecie jedną z pierwszych) „Panią kapitan”. To dzięki niej zaczęto przyjmować na uczelnie morskie w Polsce kobiety… Szkoda, że jakoś mało się o niej teraz słyszy – chyba, że to ja jestem niedoinformowany…